Filmowe hity o miłości, które chwytają za serce

Data aktualizacji: 2021-02-11

To w walentynki robimy najczęściej – idziemy do kina albo wybieramy najlepszy film o miłości na uroczy domowy wieczór. Teraz takich wieczorów będzie zdecydowanie więcej, dobrze więc mieć odpowiedni repertuar do wyboru. Do uśmiechu, wzruszenia, a nawet do łez – takie jest miłosne kino. Czy to komedia romantyczna, czy melodramat bez happy endu – potrzebna nam wygodna sofa, ciepły koc i walentynkowy seans filmowy może ruszać.

Spośród niezmierzonej ilości produkcji filmowych z miłością w tle, wybraliśmy 25 mistrzowsko sprzedanych na ekranie obrazów, które rozczulają, bawią albo wyciskają z oczu łzy. Są ponadczasowe i chętnie oglądane zarówno przez najmłodszych, jak i bardzo dojrzałych już widzów. Miłość, przyjaźń, przywiązanie – to uczucia potrzebne nam wszystkim od najmłodszych lat życia. Mamy nadzieję, że wybierając coś na walentynkowy seans domowy, weźmiecie pod uwagę sugestie naszej toplisty.

Przeminęło z wiatrem (reż. Victor Fleming, 1939)

Cztery godziny z niesamowitymi bohaterami i różnymi odcieniami miłości – do kobiety i mężczyzny, do rodziny, do kraju, do posiadanej ziemi, do wolności. Epicka historia z czasów wojny secesyjnej, nakręcona na podstawie powieści amerykańskiej pisarki Margaret Mitchell. W roli córki bogatego plantatora bawełny Scarlett O’Hary rewelacyjna Vivien Leigh, namiętnego twardziela i uwodziciela Rhetta Butlera gra nieziemsko przystojny Clark Gable. Ich pocałunek to "wzorzec z Sèvres" w historii filmowych romansów. Piękne kostiumy, niezapomniana muzyka i klimat epoki. I te kończące zarówno powieść, jak i film kwestie – Scarlett: "Dokąd pójdę? Co zrobię?". Rhett: "Szczerze mówiąc, kochanie, nic mnie to nie obchodzi". Osiem Oscarów i długa lista nagród i wygranych plebiscytów.

Casablanca (reż. Michael Curtiz, 1942)

Klasyk nad klasykami, uznawany za historię miłosną wszech czasów. II wojna światowa w Casablance, w klubie nocnym Ricka Blaine'a (Humphrey Bogart) pojawia się jego dawna miłość – Ilsa Lund Laszlo (niesamowita Ingrid Bergman). Oboje znajdują się w zupełnie innym momencie życia – ona jest teraz żoną działacza czeskiego ruchu oporu. Sensacja, miesza się z melodramatem. Do tego niezapomniana kwestia: "Zagraj to jeszcze raz, Sam". Dużo wzruszeń, dużo łez, w rezultacie trzy Oscary.

Śniadanie u Tiffany′ego (reż. Blake Edwards, 1961)

Oscarowa ekranizacja opowiadania Trumana Capote. Kobieta marzeń – Audrey Hepburn w roli Holly Golightly, pozostającej początkowo w trochę pokręconej relacji ze swoim sąsiadem Paulem Varjakiem, którego gra George Peppard. Niby wesoło, a jednak smutno, czyli melodramat w pełnej krasie. Zbuntowana, zagubiona i chaotyczna dziewczyna dzięki uczuciu, swoistej ostatniej desce ratunku, odnajduje się w życiu i do serca przytula tego jedynego. A także zmoczonego deszczem i przerażonego kota.

West Side Story (reż. Robert Wise i Jerome Robbins, 1961)

Tu to dopiero się dzieje, bo to niesamowity musical oparty na legendzie Romea i Julii. Zwaśnione rody pochodzą ze społeczności amerykańskańskiej i latynoskiej, a taniec, piosenka i muzyka zdecydowanie rządzą w tej historii. Niezapomniane "Maria" czy "Tonight" to miłosny kanon muzyczno-filmowy. W bonusie piękni i młodzi bohaterowie (główne role – Natalie Wood i Richard Beymer), świadomi niesprawiedlwości, jaka ich spotkała, walczą o miłość, ale jak wiemy, nie zakończy się to happy endem. Obraz zasypany Oscarami – dziesiątka na koncie!

Doktor Żywago (reż. David Lean, 1965)

Za powieść, na podstawie której powstał ten film, Borys Pasternak dostał Literacką Nagrodą Nobla, ale nigdy jej nie odebrał. Tłem do uczuć Lary, granej przez Julie Christe, Jurija Żywago, w którego wcielił się egipski aktor Omar Sharif, i Toni (najpierw przyjaciółka, potem kochanka i żona Jurija) – odtwarza ją Geraldine Chaplin (córka Charliego) jest burzliwy okres w dziejach Rosji, czyli tuż przed, w trakcie oraz po Rewolucji Październikowej. Rosyjska zima i gorąca miłość – to musi być mieszanka wybuchowa. Warta pięciu Oscarów.

Kobieta i mężczyzna (reż. Claude Lelouch, 1966)

Klasyczny melodramat z niezapomnianą muzyką Francisa Lai. W Polsce główny motyw muzyczny znamy jako "Szaba daba da", i któż go już nie nucił! Chyba najlepszy film Leloucha – o parze po przejściach (Anouk Aimee i Jean-Louis Trintignant), do dziś zachwyca klimatem, zbudowanym przez wspaniałe zdjęcia i montaż całego obrazu (w nagrodę m.in. dwa Oscary i Złota Palma w Cannes).

Bonnie i Clyde (reż. Arthur Penn, 1967)

Melodramat i film gangsterski w jednym. Zakochani, bezczelni i niebezpieczni, tacy, którzy żyją szybko i umierają młodo. Bonnie Parker (Faye Dunaway) i Clyde Barrow (Warren Beatty) nie uznają kompromisów – dla nich jest wszystko albo śmierć. Na owe lata film szokował brutalnością, a także scenami miłosnymi. Reżyserowi zarzucano także, że próbuje zbrodnię tłumaczyć żarem oddanej i nieskończonej miłości pary kochanków. W każdym razie nudy nie będzie – dużo się dzieje, często strzela, a bohaterów jednak darzy sie sympatią. Akademia też to doceniła, przyznając dwa Oscary.

Tajemnica Brokeback Mountain (reż. Ang Lee, 2005)

Ten film jeszcze przed wejściem na ekrany zrobił sobie dobrą prasę. Lata 60. w Ameryce, czyli rewolucji seksualnej, buńczucznego feminizmu i kochających pokój hippisów. Do tego bunt Afroamerykanów, sprzeciwy wobec dyskryminacji społeczności LGBT... A jakby na uboczu, na Dzikim Zachodzie, kowboje robią swoje – na ranczach, podczas wypasu bydła. Właśnie przy takiej okazji trafiają na siebie i zakochują się w sobie – nieśmiały Jack (Jake Gyllenhaal) i trochę gruboskórny Ennis (Heath Ledger). Nagrodzony trzema Oscarami melodramat powstał na podstawie opowiadania Edny Annie Proulx. Świetna robota realizacyjna, a aktorsko – wybitna.

Wierny ogrodnik (Fernando Meirelles, 2005)

Miał być thriller według prozy le Carre′a, a wyszedł piękny melodramat. W nim nagrodzona Oscarem Rachel Weisz jako Tessa Quayle i Ralph Fiennes, czyli tytułowy ogrodnik i mąż Tessy – Justin. Opowieść o niejednoznacznej sile uczucia, która w zasadzie widzowi nie od razu wpada w oko, bo jest on bardziej skupiony na wątku zdrady i oszustwa. Ale to złudne, jak sie okaże, wrażenia. Gdy w końcu prawda wychodzi na jaw, nie można opanować wzruszenia.

Wichrowe wzgórza (reż. Peter Kosminsky, 1992)

Toksyczna miłość, chciwość, chybione wybory – czyli motywy z powieści Emily Brontë przeniesione na filmowy ekran. Miłość krążąca między bohaterami wydaje się nietypowa, bo przepełniona niskimi emocjami, podłością i okrucieństwem, więc jakoś od klasycznego romansu daleka. Wersja, którą zaproponował reżyser, może budzić u niektórych widzów-czytelników nawet sprzeciw, ale gdy zobaczy się te postaci, czyli dwulicową Cathy w wykonaniu Juliette Binoche i brutalnego Heathcliffa, zagranego przez Ralpha Fiennesa, dłonie same składają się do oklasków.

Wiek niewinności (reż. Martin Scorsese, 1993)

Ach, te kostiumy z epoki (Oscar), styl, szarm i szyk. Ekranizacja powieści Edith Wharton o miłosnym trójkącie wśród nowojorskiej arystokracji. Są lata 80. XIX wieku, więc w społeczeństwie usztywnionym jak gorsetem konwenansami nie ma miejsca na widowiskowe uniesienia, pożądanie i realizację rzeczywistych pragnień. Dobrze to wiedzą hrabina Olenska (Michelle Pfeiffer), Newland Archer (Daniel Day-Lewis) i May Welland (Winona Ryder – Złoty Glob). Zagrali koncertowo na tle pięknych wnętrz, krajobrazów – stonowanie, bez pokazywania wielkiej namiętności i epatowania wyznaniami. Wystarczył gest, spojrzenie, westchnienie – a widzowie wniebowzięci.

Moulin Rouge (reż. Baz Luhrmann, 2001)

Pióra fruwają, kamera szaleje, widz ugina się pod naporem dźwięków i kolorów, jest kabaretowo, a nawet przaśnie i kiczowato. Do tego niby prosty miłosny schemat, ale w efekcie dwa Oscary! Tu wielkie uczucie nie czeka, wielkie uczucie pojawia się od razu – Christian (Ewan McGregor) zakochuje się w pięknej jak z obrazka Satine (Nicole Kidman). Miłość zapowiada się jednak na taką, która dobrze się dla kochanków nie skończy. Pozornie bowiem nic do siebie nie pasuje – on poeta i idealista, ona – wie, że żyje się dla sławy i pieniędzy, a na dodatek jest śmiertelnie chora.

Zakochany kundel (animowany, 1955)

Dzieci – obowiązkowo, dorośli – także. Przecudna historia od rysowników Disneya o miłości i lojalności. W rolach głównych Lady – suczka rasy cocker spaniel i Tramp (nie mylić z byłą głową państwa...), bezpański kundel, wyruszają w świat. Nikt tak uroczo nie zajada wspólnie makaronu we włoskiej knajpie, jak ta para animowanych bohaterów.

List w butelce (reż. Luis Mandoki, 1999)

Wyciskacz łez na podstawie powieści Nicolasa Sparksa, a romantycznymi historiami to on już zapisał bele papieru. Ta dotyczy dziennikarki Theresy – w tej roli Robin Wright, która znajduje na plaży miłosny list, zatknięty w butelce, i postanawia odnaleźć jego autora. Ten okazuje się – a jakże inaczej – wielkim przystojnikiem, a do tego wrażliwym i inteligentnym osobnikiem. W roli tego ideału, cierpiącego po stracie żony – Garetta Blake'a – Kevin Costner. Ale jak to w życiu, nie znasz dnia ani godziny, gdy ono cię zaskoczy, niezależnie od naszych pragnień.

Love Story (reż. Arthur Hiller, 1970)

Zamożny Oliver (Ryan O'Neal) poznaje ubogą Jennifer (Ali MacGraw) i prosi ją o rękę. Dochodzi do ślubu wbrew woli rodziców pana młodego. Miłość zwycięża wszystko, ludzką nieprzychylność, niestabilność finansową, niewygody, i jest jak ślubna przysięga: ...i że cię nie opuszczę aż do śmierci. I on jej nie opuści. Taka jest wymowa tego nieśmiertelnego melodramatu, rozsławionego także hitem, skomponowanym przez Francisa Lai (Oscar), który w polskiej wersji językowej zaczyna się tak: "Ona i on/To była miłość prosta/Złączył ich los/I jedno słowo – zostań".

Titanic (reż. James Cameron, 1997)

Celine Dion wyśpiewała dla tego filmu Oscara. Nie ma chyba miejsca na Ziemi, gdzie nie dotarłyby dżwięki tej piosenki – tak jak i ten obraz filmowej katastrofy "Titanica", z której ocalała Rose (Kate Winslet), dzięki poświęceniu Jacka (Leonardo DiCaprio), który sam utonął w zimnym oceanie. Historia pięknej, ale kryjącej się przed purytańskim światem miłości stała się popkulturowym fenomenem na miarę jedenastu Oscarów. Że znamy każdą scenę na pamięć? Właśnie ten fenomen na tym polega...

Narodziny gwiazdy (reż. Bradley Cooper, 2018)

Tu też Oscar za piosenkę – "Shallow" dla Bradleya Cooper i Lady Gagi, czyli odtwórców głównych ról w filmie. Trzeci remake tytułu, ale w klimacie naszych czasów – rockman Jackson, uzależniony od używek, i jego upadająca kariera w tle, oraz Ally, wokalistka, na której talencie Jackson się poznaje. Podobnie jak na jej kobiecych przymiotach. Uczucie wybucha, a potem uczennica zaczyna przerastać mistrza, jest więc o krok od dramatu. I jest dramat – niemożności, porażki, niespełnienia, niezrozumienia. A o tym, że uczucie nadal się tli, bohaterowie przekonują się jednak zbyt późno.

Bezsenność w Seattle (reż. Nora Ephron,1993)

Ulubieńcy Ameryki – jeszcze bardzo młodzi i piękni, czyli Meg Ryan jako Annie i Tom Hanks jako Sam. Młody wdowiec poszukuje nowej partnerki życiowej. Sekunduje mu synek Jonah i w pewnym sensie wyręcza. Dzwoni do radia, opowiada historię o swoim ojcu i mówi, że chciałby mieć nową mamusię. I tu zaczyna się dziać – deszcz listów od kobiet, które chciałby wystąpić w roli żony i matki, zalewa Sama. Także ten, od zaręczonej już Annie. Jak to się skończy? Na pewno łzami szczęścia – i bohaterów filmu, i widzów.

Uwierz w ducha (reż. Jerry Zucker, 1990)

Dwa Oscary dostali za ten film autor scenariusza i grająca na drugim planie Whoopi Goldberg, ale wszystkie oczy są zwrócone na Sama (Patric Swayze) i Molly (Demi Moore), szczęśliwa parę, w życie której wkracza nagle tragedia – śmierć Sama w wyniku napadu. Ale chłopak powraca – jako duch, w którego Molly nie jest w stanie uwierzyć. Miłość, nawet w zaświatach, ma jednak nieziemską moc. A na ziemi potrafi zdziałać cuda.

Piękna i bestia (reż. Bill Condon, 2017)

Najpierw wersja aktorska, musicalowa, ale przed ekrany można zaprosić także dzieciaki. Historia Belli (Emma Watson), uwięzionej przez Bestię (Dan Stevens), koło których kręci się zakochany w sobie i mściwy Gaston. Wszystko się zgadza: scenografia, kostiumy, muzyka. Nie brakuje słownego dowcipu. Czas przed ekranem miło płynie, aż do happy endu, który tu zawsze być musi.

A dla miłośników prawdziwych bajek i animowanej kreski Disneya nagrodzona dwoma Oscarami wersja "Pieknej i Bestii" z 1991 r.

Cztery wesela i pogrzeb (reż. Mike Newell, 1994)

Charles (Hugh Grant) nie może jakoś przetrwać zbyt długo w związku z jedną kobietą. Traf chce, że na weselu przyjaciela spotyka ją – uroczą Amerykankę Carrie (Andie McDowell). Noc, którą spędzają razem, też jest urocza. Ona nie waha się mu oświadczyć. Jemu ta propozycja jest jednak nie w smak. Zajomość kończy się więc. A teraz pojawiają się klasyczne elementy komedii romantycznej – on "trzeźwieje" i uświadamia sobie, że jest w Carrie zakochany. Ona jednak ma już plany na przyszłość – małżeńskie, ale nie z Charlesem związane. Końca domyślić się nietrudno, ale jest zabawa przy angielskim dowcipie (jeśli ktoś preferuje), jest luz, są uczucia. No i genialna reszta obsady.

Pamiętnik (reż. Nick Cassavetes, 2004)

Znowu klasyk od mistrza romantycznej prozy Nicholasa Sparksa. Dzięki świetnie porowadzonym na ekranie dwóm aktorskim duetom – młodzi Ryan Gosling (Noah) i Rachel McAdams (Allie) i będący w jesieni życia James Garner (Duke) oraz Gena Rowlands (Allie Calhoun) – powstał filmowy superwyciskacz łez, ale niebanalny. Widz nie przejdzie obojętnie obok bezwarunkowego przywiązania bohaterów do siebie i ich gotowości do poświęceń, doceni także trochę staromodny nawet model miłości niezwyciężonej, opartej na przyjaźni i lojalności. Natomiast żywioł młodych uczuć, napięte czasem do granic możliwości emocje – czyli opowieść zapisana w tytułowym pamiętniku, to już jakby pełniejszy obraz love, która przecież bywa nie tylko rajskim dziełem, bo miewa też bardzo przyziemne oblicze.

Romeo i Julia (reż. Baz Luhrmann, 1996)

Jest Werona, oczywiście, ale współczesna, ponieważ tak sobie wymyślił reżyser tej ekranizacji, pełnej gwiazd kina, z Leonadro DiCaprio i Claire Danes na czele. Czasy są nam bliskie, język zachował rytm szekspirowskiego wiersza, ale warstwa muzyczna znowu nas odnosi do tu i teraz, podobnie jak swobodna forma obrazu i teledyskowy montaż. Forma – czy to eksperyment, czy nie – nie tłumi jednak treści i wymowy romansu wszech czasów, wszystkich odcieni uczuć, miłosnych uniesień i pragnień, skonfrontowanych z nieprzychylnym światem i grą przypadków, które dążą do tragicznego finału.

Notting Hill (reż. Roger Michell, 1999)

Etatowy amant komedii romantycznych Hugh Grant jako William Thacker w pełnej gotowości do miłosnych uniesień z Anną Scott, czyli prywatnie Julią Roberts, w typowo angielskiej scenerii plus sprawna reżyseria i droga do pochwał krytyków filmowych, a potem szeregu nagród, w tym BAFTA, i nominacji, m.in. do Złotych Globów stanęła otworem. Film pokochali także widzowie za dowcipnie skonstruowaną bajkę na opak, czyli o męskim Kopciuszku i Księżniczce ze świata celebrytów, która wcale napuszona sławą nie jest i świetnie odnajduje wśród "normalnych" ludzi. I nade wszystko potrzeba jej prawdziwej, nieudawanej miłości.
Zdjecie Małgorzata Wieliczko

Małgorzata Wieliczko